Empresa de Cervejas da Madeira, SOC. UNIPESSOAL, LDA. Kod kreskowy: 560484901).
Jakie jego parametry mógłbym podać z etykiety, poza 5,1% alk, tego nie wiem. Ja nawet nie wiem czy jest tam gdzieś browar podany.2)
Na test zużyłem cały zapas przywieziony mi z Madery przez Góralową, czyli dwie „butelki”, każda o pojemności 0,200 litra. Długo to się nie natestowałem…
Barwa jasnego złota, nasycenie już od momentu nalewania do szklanki widać, że wysokie, a po pierwszym łyku określiłbym jako bardzo wysokie. Piana powstaje obfita, ale grubobąbelkowa, rzadka, czyli i nietrwała. Ale na czas konsumpcji, pomimo szybkiego zaniku, ładnie umaja wnętrze szklanki.
Zapach… jak go najlepiej określić… piwny? Wbrew pozorom to dość precyzyjna nazwa w dobie gdy opis zapachu piwa zaczyna się od: banan, słód, goździki, marakuja czy mokry karton. I w zapachu jeszcze ważny dla mnie szczegół- nuta zapachu selera. A jak się zaraz okaże to i ten seler jest obecny w smaku.
Seler jako aromat piwny nie występuje w żadnym znanym mi kompendium wiedzy piwnej. Jest kapusta, są ziemniaki, kolendra, a nie ma selera ani nawet pietruszki… A przecież to takie oczywiste skojarzenie, przynajmniej dla mnie. I od razu dodam, że jest to dla mnie oczywisty sygnał, że właśnie obcuję z piwem najlepszego sortu!
To taki powrót do prapoczątków mojej znajomości z piwem, czasu gdy lubelski browar wyrabiał tylko Pełne i Trybunalskie, a Perła pewnie nie była nawet w przeczuciach browarników z mojego miasta. Od razu wyjaśniam, że i w Perle nawet śladu owego selera nie ma, może odnajdowałem go w „tańcowanym” Żywcu, ale to był trunek nie mający nic wspólnego z Żywcem obecnym. Seler był w niektórych niemieckich, peweksowskich piwach, może belgijskich czy francuskich, ale mój kontakt z nimi był sporadyczny i dziś tego, gdzie z tym selerkiem po raz pierwszy się spotkałem rozstrzygnąć się nie da.
Czyli napisałem już że aromat i smak wspaniały, i to wbrew moim przeczuciom i uprzedzeniom. Goryczka? Jest, i owszem, ale nienachalna. Oczywiście jest słód, jest (że użyję nomenklatury Stena) pieszczenie paszczy przez bąbelki… A wszystko to wydaje się idealnie zbilansowane, współgrające i współpracujące ku zadowoleniu zarówno nawiedzonego konesera, jak i prostego piwożłopa.
Szklanka, i tak przecież nie zapełniona po brzegi dwoma butelkami, bardzo szybko zaczęła się opróżniać, pomimo że sączyłem jej zawartość ekstremalnie wolno, ciesząc się szczypanie w język przy każdym półłyczku.
I to piszę o piwie, które jest zapewne koncerniakiem, bo jakże mogłoby być inaczej skoro jest najpopularniejszym trunkiem, oprócz wina Madera oczywiście, na całej tej niemałej wyspie żyjącej niemal wyłącznie z turystów. Na dodatek jest to piwo względnie tanie, o ile można powiedzieć, że na Maderze coś oprócz wrażeń i zachwytów, jest tanie.
Nie za coś wyjątkowego, ale wręcz przeciwnie, za przywrócenie przekonania że standard zwykłego, najnormalniejszego pilsa może nie mieć górnego pułapu!
Może by tak jednak wybrać się na tą Maderę…?
Bez wahania daję temu piwu dychę, tzn 10 punktów.
Opinia: góral bagienny
13/04/2024