Kod kreskowy: 57114740004211).
Alkohol: 8%.
Skład: woda, słód, płatki owsiane, chmiel (Amarillo, Tettnanger, Simcoe, Hallertauer), drożdże Brettanomyces.
Kontra zawiera informację, że jest to dość słodkie, słodowe piwo świąteczne. Śnieżna kula - świeży, dobrze chmielowy Saison, który po fermentacji Brettanomyces, daje piwu kwaśne wykończenie.
Kolor piwa – bursztynowy, mętne. Osadu nie widzę.
Nasycenie spore.
Piana, lejąc po ściance na ok. 1 cm. Z wysoka – na 3,5 palca. Kolor kremowy. I to lane z wysoka: piana, oblepiając szkło nierównomiernie się redukuje, tworząc górzysty krajobraz z „wąwozami”. Następnie zaczyna się wyrównywać, osadzając się obficie na ściankach kufla.
W butelce: zapach przyjemny, słodowy. W chwilę potem pojawiają się owoce egzotyczne (mango, papaja).
Zapach - już w kuflu: cudowny zapach, egzotyka; ananas, mango, papaja i cytrusy. Trudno czemukolwiek innemu się przebić przez ten „owocowy mur”. Po dłuższym wąchaniu można z trudem wyczuć drożdże, co nieco chmielu oraz słód.
Później (podczas picia) wyraźniej wyczuwalny ziołowo-chmielowy aromat; czuć te ‘suche’ chmiele w składzie.
To może teraz się skupię na smaku. Początek kwaskowy z chmielowo – chlebowym zakończeniem. Musujące. Wyczuwalny dość dobrze alkohol i nie dziwota, bo to 8%. Bardzo fajne i smaczne piwo – chociaż dopiero dwa łyki wypiłam – tak uważam. Przyjemnie rozgrzewa przełyk.
Następnie daje znać o sobie słodycz i już kolejny łyk ma słodki początek. Bardzo dobrze współgrają ze sobą wszystkie smaki. Nie przesadzone kwaskowo i słodkościowo.
Goryczka wyrazista w posmaku; goryczka oraz chlebowe nuty.
No i ile łyków, tyle wrażeń…
Kolejny, to początek kwaskowo – goryczkowy z chlebowym zakończeniem.
Konsystencja aksamitna.
Zdjęcie nie jest dobrej jakości, ale butelka (niewielka; 375 ml) przywodzi na myśl szampan. Dopiero kontra informuje, że to piwo. Piwo idealne na zimę. Nieco przypomina punkowe piwa z BrewDog-a, a zapach z kufla unosi się przez cały czas degustacji. Już polecam (miłośnikom mocniejszych piw, z nie przesadzoną goryczką), chociaż oceniania jeszcze nie zakończyłam. Po degustacji na języku i podniebieniu pozostał mocno gorzki posmak. Mocno rozgrzewa, niczym ostra papryczka ;) (tzn. w miarę upływu czasu, coraz bardziej ‘spicy’/ostre się staje).
Wyczytałam w internecie, że wspomaga trawienie – po zjedzeniu tłustej kaczki – i to prawda (kaczki nie jadłam co prawda, ale inny produkt mięsny … i ociekający tłuszczem).
Polecam. Drugi kufelek mam (nakryty wieczkiem ), ale sobie go zostawię na wieczór.
9,5 punktu.
Opinia: moondriver
27/08/2014